Na zebraniu Rady Naczelnej Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego w Płotowie na Ziemi Bytowskiej bardzo mocno wybrzmiał postulat o konieczności wszczęcia szerokiej dysputy w organizacji. Wywołane zostało to ponad ćwierćmilionowym deficytem finansowym za ubiegły rok. W latach pandemii nikt nie zwracał uwagi na finansową działalność biura ZKP. Tym razem niektórzy działacze się ocknęli i zaalarmowali, że organizacja toczy się po równi pochyłej, wykazując kolejny już rok dużą stratę finansową.
Przed przyjęciem absolutorium (część działaczy uznała, że trzeba przyjąć je, bo nic nie daje blokować dalszej działalności!) rozpoczęła się dyskusja w internecie. Niestety, działacze kaszubscy generalnie są niechętni do tej formy dialogu. Ten dyskurs nie przyniósł odpowiedzi, dlaczego deficyt jest aż tak duży, mimo że organizacja otrzymuje i realizuje projekty grantowe, a nawet pobiera – coraz głośniej oprotestowywany – procent ze składek członkowskich od oddziałów ZKP. Efekt jest taki, że oddziały nie mają interesu, by zwiększać swój stan członkowski, wskutek czego przypływ członków jest znikomy, a faktycznie pewnie nie ma go wcale ze względu na zgony starszych członków ZKP.
Niemałym dochodem biura ZKP są opłaty z czynszów. Okazuje się jednak, że nie wszyscy je opłacają. Potwierdzono, że czynszu nie płaci Instytut Kaszubski, mimo że od ponad 20 lat zajmuje pokoje przy ul. Straganiarskiej w Gdańsku, zajmując część pomieszczeń oficjalnej siedziby organizacji.
Ten temat stał się także przedmiotem poważnych rozważań. Ta siedziba jest martwa. Mało kto tam zagląda z regionu. Kaszubi nawet nie mają świadomości, gdzie ona się znajduje, a de facto ją utrzymują. Istnieje pogląd, że siedzibę główną należy przenieść w centrum regionu, np. do Kartuz, Żukowa lub Wejherowa (E. Stefańska z Kościerzyny na ostatniej sesji sygnalizowała, że musi być PKM, sugerując pewnie, że najlepsze byłoby Żukowo). Ludzie od dawna wyprowadzają się z Trójmiasta. Władze ZKP (w praktyce od ponad 30 lat rządzą ci sami ludzie!) są strukturą skostniałą. Nie brakuje opinii, że brak im wizji przyszłości. Wolą trwać w tym samym miejscu, gdzie mają „święty spokój” i gdzie niewiele się dzieje. I gdzie w ogóle nie ma… Kaszubów!
Podczas ostatnich dyskusji, a raczej ich prób, padło jeszcze wiele innych interesujących wątków. Je także trzeba koniecznie rozwinąć. Chyba, że nikt już rozmawiać po prostu nie chce, a organizację czeka powolny zanik. Obecność jednej trzeciej składu Rady Naczelnej na sesji absolutoryjnej najlepiej o tym świadczy, co spotkało się z ostrą krytyką Andrzeja Krauze z Redy. Słów krytyki nie szczędził także Zbigniew Talewski, wprawdzie w innych kwestiach, zwłaszcza w sprawie budowy pomnika Lecha Bądkowskiego (Z. Talewski grzmiał w stronę prezesa: A ty budujesz jemu pomnik! Za co?!). Co dalej? Poczekamy! Zobaczymy! W ciągu ostatnich 30 lat ludzie, którzy próbowali podejmować dyskurs byli po prostu zmiatani z pokładu ZKP, który - zdecydowanie mało udanie – nazwał jeden z jej liderów okrętem. A może miał to być tylko znak, że jeszcze płynie…
Comments